W prawosławnej tradycji mnichów grzebie się w dniu ich śmierci. Ciało zmarłego nie obmywa się i nie przyodziewa w inne odzienie aniżeli w te jakim jego dusza opuściła ciało. W “Rycie odejścia mnichów” jest powiedziane: “Gdy któryś z mnichów odejdzie do Pana, dlatego nie należy obmywać ciała, aby nikt nie oglądał go nagim”. Stąd mnisi śpią w podrjasnikach (sutannach) aby godnie spotkać Oblubieńca Chrystusa.
Przed pogrzebem bracia dodatkowo nakładają na głowę zmarłego skufię a na nią odwrotnie (już nie na plecy a na twarz) namietkę i owijają zmarłego w mantiję (długi płaszcz bez rękawów) zaszywając ją.
Tak owinięte ciało zmarłego kładzie się w celi a następnie przenosi się do cerkwi na specjalnych noszach. Mnichów grzebie się bez trumny aby ciało szybciej się rozłożyło. Jedynie głowę otacza się trzema kamieniami lub cegłami aby po trzech latach gdy odkopuje się grób nie uszkodzić czaszki. Po odkopaniu, wg starożytnej praktyki, są omywane winem i wodą kości które następnie składa się monasterskiej “kostnicy”, gdzie czekają na Paruzję i zmartwychwstanie.
Byliśmy takimi jak wy, zaś wy staniecie się takimi jak my.
Święty Grzegorz z Nysy (+394) o śmierci:
Każdy, kto patrzy na rozkład ciała, przyjmuje to boleśnie, a koniec życia, jaki następuje przez śmierć, uważa za nieszczęście. Niech jednak rozważy związane z tym cierpieniem wielkie dobrodziejstwo Boże, może wtedy będzie podziwiał opiekę Boga nad człowiekiem. Ci, co żyją, pragną żyć dla korzystania z przyjemności. Kto tedy musi pędzić życie w cierpieniu, wolałby raczej nie istnieć i nie cierpieć. Zapytajmy jednak, czy Dawca życia chce dla nas czego innego niż największego szczęścia. Ale skoro sami wybraliśmy zło, mieszając ze swą naturą jakby miodem zaprawiona truciznę pożądliwości i tym samym tracąc szczęśliwość, pojmowaną jako wolność od namiętności , ulegliśmy zmianie w kierunku grzechu . Niby gliniane naczynie obraca się człowiek w proch, by oczyścić się z brudów i przez zmartwychwstanie odzyskać pierwotne piękno.
Tę prawdę podaje nam Mojżesz. Mimo wielu tajemnic jego opowiadanie zawiera jasną naukę. Mówi on mianowicie, że gdy pierwsi ludzie przekroczyli przykazanie i stracili pierwotną szczęśliwość, dał im Pan ubranie za skóry. Sądzę, iż nie chodzi tu o zwykłe skóry. Z jakich bowiem zwierząt mieli otrzymać te szaty? Martwa skóra ze zwierzęcia oznacza, że lekarz naszej zepsutej natury ludziom przeznaczył śmierć; uczynił to jednak nie po to, aby trwała ona na zawsze. Szata bowiem jest czymś zewnętrznym i służy ciału tylko przez pewien czas, nie jest jednak ona zrośnięta z naturą. Śmiertelność zatem wzięta została z natury nierozumnych zwierząt i w mądrym celu dana stworzonej do nieśmiertelności naturze, i to okrywa, co należy do niej zewnętrznie, tylko jej zmysłowej części dotykając, nie naruszając natomiast samego boskiego obrazu. A nawet choć i ta zmysłowa część ulega rozkładowi, wcale jednak nie znika. Zniknięciem natomiast byłoby przejście do nicości, tymczasem rozkład jest przejściem do kosmicznych pierwiastków, z których rzecz zmysłowa się składa. A to, co w nie przechodzi, nie ginie, choćby uchodziło spostrzeżeniu naszych zmysłów.
Przyczynę rozkładu widać wyraźnie w przytoczonym przykładzie. Ponieważ zmysłowa część jest pokrewna temu, co materialne i ziemskie – bo o wiele doskonalsza i wyższa jest natura duchowa – stąd do oceny dobra podjętej przez zmysły zakradł się błąd, który odnośnie do dobra pociągał za sobą zmianę pierwotnego stanu na coś wręcz przeciwnego, tak że nasza natura cielesna wybierając zło, spadła w swej godności i musi ulec rozkładowi. Rzecz ma się tu podobnie jak z glinianym naczyniem, które ktoś podstępnie napełnił ołowiem, którego po skrzepnięciu nie da się w żaden sposób usunąć. Tymczasem znający się na garncarstwie właściciel rozbija skorupę i po usunięciu ołowiu przywraca naczyniu kształt pierwotny zgodny z jego przeznaczeniem. Podobnie uczyni Stwórca naszego naczynia. Ponieważ do jego zmysłowej, czyli cielesnej części przyłączyło się zło, rozłoży On materię, która zło przyjęła i przez wskrzeszenie ukształtuje na nowo, dzięki czemu naczynie odzyska pierwotne piękno
Choć i ciało, i dusza stanowią jedność i wspólnie uczestniczyły w grzechach i jest pewne podobieństwo między śmiercią ciała i śmiercią duszy (jak bowiem w ciele oddzielenie od zmysłowego życia nazywamy śmiercią, tak i oddzieleniu duszy od prawdziwego życia podobną nadajemy nazwę), choć – jak powiedzieliśmy – jednaki mają udział w złu ciało i dusza (bo przez obydwoje dochodzi grzech do skutku), to jednak śmierć wynikająca z rozkładu owych martwych skór nie dotyczy duszy. Jak mogłoby ulec rozkładowi to, co nie jest złożone? Ponieważ jednak i jej czepiają się grzechowe plamy, które trzeba zmazać, przeto ćwiczenie się w cnocie jest dla niej w tym życiu środkiem uzdrowienia z ran. Jeśli się nie wyleczy, nastąpi leczenie w życiu przyszłym.
* * *
O Władco i Stwórco wszechrzeczy, szczególnie tego tu stworzenia, Boże ludzi, którzy do Ciebie należą, Ojcze i Rządco, Panie życia i śmierci, stróżu i dobroczyńco naszych dusz, który stwarzasz wszystko i przetwarzasz kiedy trzeba za pomocą Twojego Słowa, według postanowień głębokiej mądrości Twojej i Opatrzności, przyjmij dzisiaj Cezarego jako pierwociny naszej rodziny na drodze do Ciebie. Najmłodszego spośród nas jako pierwszego ofiarujemy Twojej woli, która zarządza wszystkim. Przyjmij i nas potem w czasie wyznaczonym, pokierowawszy nami w sprawach doczesnych według Twojego uznania. Ale przyjmij nas przygotowanych w duchu Twojej bojaźni, a nie drżących i wahających się w ostatniej chwili, byśmy nie musieli być gwałtem odciągani od rzeczy doczesnych, jak to się zdarza duszom miłującym ten świat i rzeczy materialne, ale abyśmy chętnie podążali do tamtego życia, które trwa bez końca i płynie w radości, do życia w Chrystusie Jezusie, Panu naszym, któremu chwała na wieki wieków.
___
Rysunki z książki: «Σιμωνοπετρίτες πατέρες που βρίκαμε και αγαπήσαμε»