Obrońca Tradycji i zgodnego ze św. Ojcami prawosławnego kalendarza (starego stylu).
Święty Glikieriusz (Tenase) urodził się w 1892 r. w Mołdawii w biednej prawosławnej rodzinie. Podczas chrztu otrzymał imię Jerzy. W młodym wieku stał się sierotą. W 1916 r. w wieku 25 lat Jerzy wstąpił do monasteru Czetecuja i przyjął mnisze postrzyżyny z imieniem Glikieriusz. Następnie został podniesiony do godności kapłańskiej i wysłany jako proboszcz do skitu pw. Opieki Matki Bożej.
Do pomocy został mu przysłany hieromnich Dawid (Budasku). Glikieria i Dawida związała prawdziwa przyjaźń, którą to oni utrzymywali przez całe życie. Razem cierpieli prześladowania i więzienia. Kiedy w 1924 roku Rumuńska Prawosławna Cerkiew przeszła na nowy styl kalendarzowy, Glikierii i Dawid wraz z pozostałą bracią (12 osób) odmówili podporządkowania się decyzji synodu i dalej służyli wg starego stylu. Namiestnik ławry Njamac, nowostylny biskup Nikodem (Muntianu) przyszły rumuński patriarcha zaprosił do siebie Glikieria, radząc aby byli jednomyślni z nim w przyjęciu nowego kalendarza, obiecując za to oddać pod jego zwierzchnictwo jeszcze jeden skit. Glikierii na taką propozycje stanowczo odmówił i razem z diakonem Dawidem Budasku opuścili skit Opieki Matki Bożej. W pustynnym miejscu o nazwie Uszczele Koroia, zbudowali dla siebie ziemiankę i tam oddawali się surowemu życiu w trudach i nieprzerwanej modlitwie. Często podchodziły do ich ziemianki dzikie zwierzęta, lecz nie czyniły im żadnych szkód.
Na początku św. Glikieria atakowały diabelskie zwątpienia. „Jak to tak – rozmyślał on – cały kraj, cała hierarchia i kapłani, teolodzy i ludzie inteligentni przeszli na nowy styl, a ja jeden idę naprzeciw temu nurtowi. Może to błąd i to ja grzeszę przed Bogiem?” Pewnego razu w nocy miał widzenie. Dwie chmury przybliżają się, jedna ku drugiej na spotkanie: jedna z zachodu straszna, czarna, z czarnymi krzyżami, – ze wschodu, jasna, ze złotymi krzyżami, a nad nią sobór arcybiskupów w jasnych podszytych złotem szatach. Obłoki się zderzyły: pierwszy upadł i zmienił się w morze, które zatopiło cały świat. W tym morzu płynie Glikierii, całkowicie sam, nadaremnie walcząc z falami. Czując, że tonie, głośno zapłakał. Gdy nagle zobaczył, że ku niemu po falach idzie człowiek w mniszych szatach, o twarzy Jezusa Chrystusa. Przybliżając się podał On dla Glikieria swoją rękę i powiedział: „Ty wszystko to widziałeś. Teraz idź i mów dla wszystkich, że koniec świata jest bliski.” To widzenie umocniło Glikieria w jego wyznawaniu wiary.
Po jakimś czasie do świętego Glikieria przyłączył się hieromnich Pambo i jego dwaj bracia-mnisi, którzy opuścili monaster Sichestria z powodu wprowadzenia tam kalendarzowej reformy. Zbudowali sobie kielie niedaleko od ziemianki Glikieria i w ten sposób powstał mały skit.
W tym czasie św. Glikierii i Dawid odbyli pielgrzymkę na Atos. Tam starostylny ihumen z rumunii Ioasaf postrzygł ich w wielką schimę.
Minęło trzy lata. Dwaj pasterze z sąsiedniej wioski przypadkowo natknęli się na tajny skit i zaczęli prosić św. Glikieria, aby pomógł on im w duchowym rozwoju. Glikierii zbudował w domu u jednego z tych pasterzy kaplicę i wielu mieszkańców wioski zaczęło przychodzić tam na służby powracając na stary styl.
Dowiedziawszy się o tym nowostylny kapłan z tej wioski, doniósł żandarmom i o.Glikierii został aresztowany. W więzieniu odsiedział 3 miesiące. W każdą noc pijani żandarmi przyprowadzili go do podziemi i brutalnie bili go; kiedy jeden się zmęczył biciem to bił drugi. Po uwolnieniu dla Glikieria zabroniono żyć w leśnej ziemiance i on zamieszkał skrywając się u wiernych w mieście Tygru-Niamc.
Nabożeństwa i obrzędy wykonywał w domach potajemnie.
Żandarmi szukali go wszędzie. Pewnego razu pojawili się, aby go aresztować, lecz święty zdążył wyjść tylnym wyjściem. Bosy i na wpół ubrany, biegł po śniegu skrywając się w sąsiednim domu. Innym razem żandarmi przyszli, gdy w jednym z domów dokonywał on oświęcenia wody. Całe szczęście wierni byli na straży i poprzez wcześniej umówiony sygnał dzwonu Glikierii mógł się ukryć. Mimo wszystko Glikieria i Dawida w końcu złapano, lecz udało się im bardzo szybko uciec z więzienia.
W 1930 r. św. Glikierii odbył pielgrzymkę do Ziemi Świętej. Tam spotkał rumuńskich kapłanów-nowostylników, którzy zaproponowali mu, aby razem odsłużyć nabożeństwo, lecz Glikierii odpowiedział, że on nie służy z tymi, którzy trzymają się nowego kalendarza. Na Paschę służył on w ruskim monasterze z arcybiskupem Anastasijem (Gribanowskim – przyszłym zwierzchnikiem RPCzG).
Na powrót zabrakło mu pieniędzy, lecz niejaki arcykapłan u którego się spowiadał w czasie Wielkiego Postu, dal mu pieniądze, produkty, a nawet odprowadził do portu Jaffo.
Po powrocie do Rumunii św. Glikierii rozpoczął budowę starostylnych świątyń. W ciągu roku zostało zbudowanych 7 wiejskich cerkwi. W tym czasie Glikierii wydał starostylny kalendarz i broszury o cerkiewnym kalendarzu, rozprowadzając je wśród narodu. Przyłączyli się do niego trzej Atoscy hieromnisi: Zosima, Waruch, Gimnazji.
Pewnego razu w czasie jednego ze świąt parafialnych, św. Glikierii służył w świątyni we wsi Pedeszieni. Miejscowy kapłan-nowostylnik doniósł policji, która niebawem pojawiła się, aby go aresztować. Święty Glikierii próbował uciec, lecz żandarmi złapali go, kopali nogami i bili pałkami. Prosty starostylny naród uzbrojony w widły odbił o.Glikieria od bestialskich policjantów. Glikierii był cały poraniony, na nodze miał wielką ranę (od tej rany cierpiał do końca swych dni).
W Rumuńskiej Starostylnej Cerkwi brakowało kapłanów i nie było biskupa. W związku z tym, w 1935 roku św. Glikierii razem z o.Gimnazjem i jednym Atoskim mnichem przybył do Aten. Święty Glikierii prosił greckich starostylnych biskupów, aby ci podnieśli do godności biskupiej o.Gimnazja lub atoskiego mnicha. Biskupi ze Starostylnej Greckiej Cerkwi niczego nie mogli zrobić bez błogosławieństwa ich zwierzchnika, metropolity Chryzostoma Florińskiego, którego angielskie władze przetrzymywały (z polecenia nowostylnego metropolity Aten) w Palestynie. W tym czasie Grecka Starostylna Cerkiew także przeżywała prześladowania.
Święty Glikierii pojechał do Jugosławii. Pieniądze u niego się skończyły i on cierpiał niedostatek. Odwiedził on cerkiew Ruskiej zagranicznej Cerkwi w Belgradzie, gdzie służył metropolita Anastasii. W tym czasie o.Glikierii już dwa dni nic nie jadł i silnie osłabł. Pewna kobieta, która także była w świątyni pożałowała go i przyjęła do swego domu.
Metropolita Anastasii dał dla świętego radę, aby ten zwrócił się do biskupa Ruskiej zagranicznej Cerkwi Serafima (Lide) z prośbą, aby pojechał do Rumunii dla hirotonii starostylnych kapłanów. Biskup Serafim, w tym czasie był w Wenecji. Nasz wyznawca pojechał tam, lecz władyka Serafim nie zechciał jechać do Rumunii wiedząc na ile jest to niebezpieczne.
W tym czasie w Mołdawii coraz to więcej i więcej ludzi powracało na stary styl. Budowano nowe starostylne cerkwie i monastery.
1 września 1936 r. św. Glikierii wyjechał dla oświęcenia cerkwi w wiosce Buchalnica-Niamc. Towarzyszyło mu 4 000 wiernych. Kiedy przechodzili przez miasto Piatra Niamc, drogę zaszli im policjanci, oraz uzbrojeni w karabiny żołnierze. Święty Glikierii, wielu mnichów i wiernych zostało aresztowanych. Świętego Glikieria silnie bito po głowie policyjnymi pałkami. Dawida Bidasku bito kolbą od karabinu, od odniesionych ran, Dawid cierpiał do końca swych dni.
Z rozkazu nowostylnego rumuńskiego patriarchy Mirona (Kristi), który był w tym czasie premierem-ministrem, aresztowani mnisi zostali uwięzieni w monasterze Ezeru, a wszystkie starostylne świątynie – było ich wtedy 40, – i monastery zostały zburzone do fundamentów.
Nasz wyznawca spędził w więzieniu dwa lata, a następnie znowu został aresztowany z powodu kłamliwego oskarżenia (donosu) kapłana-nowostylnika, że jakoby święty jest związany z terrorystyczną organizacja Żelazna Gwardia, przez co został zesłany do łagru dla żeleznogwardzistów Miarkura Kiurcz. W listopadzie 1939 r. do lagru przyszedł rozkaz, aby rozstrzelać wszystkich więźniów. Pierwszą grupę rozstrzelano o czwartej nad ranem. Druga grupa miała być rozstrzelana o szóstej. Święty Glikierii znalazł się w drugiej grupie. Ze łzami, na kolanach modlił się on do Matki Bożej i usłyszał dziwny głos, który powiedział, że jemu i pozostałym zostanie darowane życie. I rzeczywiście w tą noc Rada Ministrów przyjęła postanowienie o cofnięciu egzekucji i wszyscy ci którzy byli w łagrze zostali wypuszczeni na wolność.
Nie czekając na nowe areszty św. Glikierii razem z diakonem Dawidem Bidasku schowali się w lasach. Tam oni zbudowali dla siebie ziemiankę i tak przeżyli całą wojnę. Oddani im starostylnicy, mieszkańcy pobliskiej wioski Sletioara zaopatrywali ich we wszystko to co było im konieczne dla przeżycia. Droga do ziemianki była bardzo długa i trudna – 20 kilometrów. Poruszać się nią można było tylko w nocy, aby nie zostać zauważonym. Aby oszukać prześladowców starego stylu wierni, którzy odwiedzali pustelników nakładali buty tyłem naprzód.
Po zakończeniu wojny św. Glikierii znów pojawił się wśród narodu i zaczęła się odbudowa starostylnych świątyń i monasterów, zniszczonych w 1936 roku. Zbudowano nowy monaster w wiosce Sletioara ze świątynią pw. Przemieniania Gospodniaho. Ojciec Dawid Bidasku został jego pierwszym namiestnikiem. Lecz Starostylną Rumuńską Cerkiew nie na długo pozostawili w spokoju. W 1950 roku rozpoczęły się nowe prześladowania.
Niedaleko od monasteru Sletioara znajdowała się fabryka. Dyrektor fabryki zwrócił się do organów komunistycznej partii z prośbą o zamknięcie monasteru, gdyż monasterskie dzwony jakoby przeszkadzają w nocnym odpoczynku pracowników fabryki. Święty Glikierii zalecał dla całej monasterskiej braci, aby w ciągu trzech dni srogo pościć i służyć nabożeństwo do Przenajświętszej Bogurodzicy. Po trzech dniach w fabryce pękł kocioł parowy i fabrykę przeniesiono w drugie miejsce.
W 1952 roku do monasteru Sletioara przyjechały ciężarówki z milicjantami. Aresztowano niemalże wszystkich mieszkańców, w tej liczbie św. Glikieria i ojca Dawida Bidasku. Mnisi zostali zesłani na „Kanał Śmierci”, Dunaj – Morze Czarne i do pozostałych łagrów, gdzie kilku mnichów zginęła.
Po uwolnieniu św. Glikierii wysłał delegację do znanego przeciwnika reformy kalendarzowej metropolity Galaktiona (Kordun) z prośbą, aby ten został zwierzchnikiem Rumuńskiej Tradycyjnej (Starostylnej) Cerkwi. Metropolita Galaktion zgodziwszy się 21 maja 1955 roku uroczyście przy dźwięku dzwonów przybył do miejscowości Sletioara, która stała się jego rezydencją. W dniu przybycia metropolita podniósł o. Glikieria do godności archimandryty.
O swoim postanowieniu o powrocie na stary styl metropolita Galaktion oficjalnie poinformował Rumuński Patriarchat, a także patriarchów moskiewskiego Aleksego I i Cyryla z Bułgarskiej Cerkwi, z którymi razem uczył się w Petersburskiej Duchownej Akademii. W tym czasie był to akt wielkiej odwagi.
Metropolitę Galaktiona i świętego Glikieria aresztowały służby bezpieczeństwa. Glikierii został zesłany do wioski Renitoasa, a metropolita znalazł się w areszcie domowym w nowostylnym monasterze Czernika. Nie patrząc na to metropolita w tajemnicy wyświęcał kapłanów. W dzień świętego Glikieria Neocezarejskiego 16/29 listopada 1956 r. podniesiono do godności biskupiej archimandrytę Glikieria.
Metropolita Galaktion (Kordun) zmarł w 1959 roku i został pochowany obok cerkwi monasteru Slatioaria. Po jego śmierci zwierzchnikiem Starostylnej Prawosławnej Cerkwi w Rumunii został św. Glikierii.
Tutaj należy nadmienić, że rana, którą św. Glikierii wcześniej otrzymał od żandarmów, nigdy się nie goiła i sprawiała mu ciągły ból. W ostatnim roku życia rana otworzyła się, ból cały czas się nasilał. Glikieri słabł…
W tym czasie nadeszło parafialne święto w monasterze Slatioara – Przemienia Gospodniaho, na które zjeżdża się wielu wiernych – do pięciu i więcej tysięcy ludzi. Święty Glikierii nadwerężył siły, aby uczestniczyć w świątecznej służbie, pomazując olejem i błogosławiąc naród.
Po jakimś czasie choroba przykuła go do łóżka i więcej już nie mógł chodzić na cerkiewne służby, które tak lubił. Lecz za to stał się godnym widzenia, jak aniołowie współsłużą Boską Liturgię. Objawił mu się też w postaci żołnierza św. wielko-męczennik Jerzy, którego on szczególnie czcił, gdyż od urodzenia nosił jego imię, oraz codziennie czytał akafist do św. Jerzego Zwycięzcy.
Trzy dni przed śmiercią zawołał do siebie brać monasterska i wiernych z wioski Slatioara prosząc ich o przebaczenie jeśli im uczynił coś złego. 15/28 czerwca 1985 r. w wieku 93 lat nastąpiła jego błogosławiona śmierć. Został pochowany w cerkwi monasterskiej w Slatioara.
Tak zakończyło się ziemskie życie metropolity Glikieria. Jego życie było podobne do życia św. Maksyma Wyznawcy. Święty Glikierii nie zechciał „iść z duchem czasów” i nie wystraszył się pozostania w mniejszości. Za święte kanony przecierpiał pobicia, rany i więzienia. Jego ofiara nie była daremną. Swoim przykładem i kazaniem obudził sumienie narodu i zwrócił do prawdziwego Prawosławia wiele tysięcy ludzi. I tak z małej grupki jego zwolenników sprzeciwiających się nowemu (papieskiemu) kalendarzowi w Rumunii wyrosło wielkie starostylne powstanie. W obecnym czasie Starostylna Rumuńska Cerkiew liczy kilku biskupów, 150 kapłanów, 110 parafii i kilka monasterów. Samych wiernych jest około 2 miliony.
Po jakimś czasie od śmierci św. arcypasterz Glikierii zaczął pojawiać się różnym osobom, nakazując im przekazać dla hierarchów, że przyszedł czas odkrycia jego relikwii. Bracia z monasteru Sletoaria przygotowali przepiękną rakę.12 czerwca 1997 roku jego grób został odkryty, gdzie ujrzano nie rozłożone przepięknie pachnące ciało (ros. moszczy) świętego.
Postanowieniem synodu Rumuńskiej Starostylnej Cerkwi metropolita Glikierii został zaliczony do grona świętych. Święto kanonizacji odbyło się w monasterze Slatioara przy ogromnej liczbie zebranego narodu w dniu 15/28 czerwca 1999 r.
„Prawosławnaja Ruś” 1999 r. Nr 19, str. 2-6.
Tłum. Marcin Piekarski