O Patriarchacie Moskiewskim. Arcybiskup Abercjusz Tauszew (1976)

Print Friendly, PDF & Email

Nicefor.Info




To straszne, kiedy świadomie odchodzimy od Prawdy, celowo podążamy ścieżką kłamstwa i budujmy całe nasze życie, wszystkie nasze działania na fałszywej podstawie, depcząc prawdę o Chrystusie,zachowaną tylko w Jedynej Świętej Katolickiej i Apostolskiej Cerkwi (t. 1, s. 50).

Tak więc sowiecki „patriarchat” ustanowiony w ZSRR przez bezbożnych komunistów wkroczył na drogę kłamstwa, głosząc kłamstwo, że bogoburcza władza bolszewicka była „od Boga”, chociaż św. ap. Paweł, na słowa którego fałszywie się powołują, wyraźnie stwierdza, że ​​nosicielem prawowitej władzy jest sługa Boży, który zachęca do dobra i karze zło (Rz 13, 4), a nie ateista, który postępuje odwrotnie, jak widzimy u bolszewików, którego władzę „Patriarchat” podstępnie chwali i rozprzestrzenia na cały świat, próbując wprowadzić w błąd całą ludzkość (t. 1, s. 52).

Cerkiew  w naszej ojczyźnie została zniewolona przez walczącą z Bogiem władzę i stała się – przerażające powiedzieć! – jego posłusznym narzędziem, a inne prawosławne kościoły, prawie wszystkie, są w mniejszym lub większym stopniu są od niej uzależnione lub znajdują się pod jej naciskiem i wpływem (t. 1, s. 176).

Wiele z tego zostało odrzucone przez naród rosyjski i bardziej subtelna pokusa – „legalizacja” Cerkwi przez zbuntowaną wobec Boga władzę sowiecką i nienaturalny sojusz z nią, doprowadził do powstania Patriarchatu Sowieckiego, który stał się posłusznym narzędziem komunizmu dla rozprzestrzeniania się jego dominacji na całym świecie. W tym Ortodoksyjni Rosjanie całkiem naturalnie widzieli odstępstwo od wiary ojców i stworzyli tzw. Cerkiew Katakumbową (vol.1, s. 188).

A Objawienie św. Jana Teologa wyraźnie mówi nam, że w czasie Antychrysta, cała prawdziwa Cerkiew (Kościół Chrystusa – tłum) ucieka, ukrywając się przed prześladowaniami : A niewiasta uciekła na pustynię, gdzie przygotowano dla niej miejsce od Boga, aby ją tam wyżywić tysiąc dwieście sześćdziesiąt dni (12, 6). Pod tą tajemniczą „niewiastą”, jak wiadomo, św. ojcowie rozumieli „Cerkiew”. A czyż ten czas już nie nadchodzi? Przynajmniej tam, w naszej nieszczęsnej Ojczyźnie, powstała tak zwana Cerkiew Katakumbowa z osób, które nie chciały szkodzić swemu sumieniu, służąc walczącej z Bogiem władzy sowieckiej. Być może nadchodzi czas, kiedy wszyscy, którzy chcą zachować swoją wierność Zbawicielowi – Chrystusowi i Jego prawdziwej Cerkwi, będą musieli udać się do katakumb. W każdym razie wszyscy, którzy nie chcą klęknąć przed współczesnym „Baalem”, muszą być na to gotowi (t. 1, s. 198).

Czy nie widzimy tego samego w naszej ojczyźnie? Na początku – straszliwe krwawe prześladowania, a potem – zniewolenie Cerkwi, pojmanie jej kłamstwami. Czy może być straszniejsze kłamstwo niż to oficjalnie ogłoszone tam z wysokości patriarchalnego tronu w książce opublikowanej pod tytułem „Prawda o religii w Rosji” (Patriarchat Moskiewski z 1942 r.)? I niech nam nie mówią o jakimś „wyczynie męczeństwa kłamstwa”, chytrze wymyślonym i rzekomo ratującym Cerkiew. Takiego „wyczynu” nigdy nie znała, i nie może znać, nasza Święta Cerkiew, ponieważ jest ona filarem i ostoją prawdy (1 Tym. 3, 15). Cerkiew zbawiała się i umacniała przez zupełnie inny wyczyn, nie przez kłamstwa, ale przez nieustraszone wyznanie prawdy, naznaczonym przelaniem krwi. Według słynnego apologeta Tertuliana, ta krew męczenników była nasieniem chrześcijan – to była podstawa Cerkwi. W tym celu Cerkiew uwielbiła świętych męczenników, którzy nie bali się przelać swojej krwi za Chrystusa, ale nie znamy żadnego świętego, który został uwielbiony (kanonizowany – tłum.) przez Cerkiew za męczeństwo kłamstw. Ci, którzy podczas prześladowań, bojąc się tortur, udawali, że oddają cześć bożkom, byli traktowani jak upadli, ale Cerkiew żadnego z nich nie uznawała jako „zbawiciela wiary i Cerkwi”.

W żaden sposób nasze chrześcijańskie sumienie nie może pogodzić się z tak strasznym i bez skrupułów głoszonym kłamstwem, jak twierdzenie, że w ZSRR nigdy nie było i nie ma prześladowań wiary i Cerkwi, że ​​nowi męczennicy Rosji są „przestępcami politycznymi” i „wspólnikami czarnej sprawy”. Nie do zaakceptowania jest, dla naszej chrześcijańskiej świadomości, wysławianie bogoburcy  i kata narodu rosyjskiego Dżugaszwili Stalina (obecnie „rozwiedzionego” nawet przez jego niedawnych współpracowników i sługusów) jako „wybrańca Boga prowadzącego nasz kraj do chwały i dobrobytu” jako „pierwszego wartownika świata”, przepełnionego „wielką miłością do ludzi”, uhonorowanie go przez całą Rosyjską Cerkiew prawosławną w ZSRR w dniu jego urodzin, stanięcie przy jego grobie w gwardii honorowej hierarchów tej Cerkwi, służba na jego pogrzebie, udział przedstawicieli Cerkwi w komunistycznej propagandzie na całym świecie, i tak dalej.

Rząd komunistyczny otwarcie głosił hasło: „religia jest opium dla ludu” i wcale nie ukrywa, że ​​jej głównym zadaniem jest wykorzenienie wiary w Boga i ogólnie w świat duchowy. W jaki sposób posługujący w oficjalnej Cerkwi w ZSRR mogą uznać moc [tego rządu], jakoby otrzymaną od Boga, a nawet służyć mu, gloryfikując i promując jego triumf, a w konsekwencji triumf ateizmu na całym świecie?– Czyżby zostało całkowicie zapominane powiedzenie Apostoła: Co łączy światło z ciemnością? Jaka jest umowa między Chrystusem a Belialem? Albo jaki jest udział wiernych w niewierności?  (2 Kor. 6, 14-16).

I żadne kanony nie mogą być usprawiedliwieniem przeciwnej drogi – drogi duchowego zniewolenia Cerkwi przez walczącą z Bogiem władzę, bez względu na to, jak bardzo starali by się zrobić to współcześni kazuiści, apologeci sowieckiego patriarchatu.

Czyż nie jest to pozór chrześcijaństwa u tych duchownych, którzy gloryfikują Chrystusa swoimi ustami a sercem Antychrysta, będąc w taki czy inny sposób połączonymi z różnymi bezbożnymi i antychrześcijańskimi organizacjami? (Tom 1, str. 202-205).

Ale jest to dość przerażające, gdy ludzie tylko udają, że się modlą, a nie wierzą w Boga w ogóle i nie chcą oddawać czci Bogu, a w rzeczywistości oddają cześć  wrogowi Boga i wrogowi ludzkiego zbawienia – diabłu. Lecz tacy ludzie są, a w czasach obecnych jest ich więcej i więcej!

Oni stanowią ”cerkiew kłamiących”, o czym kiedyś powiedział Psalmista: ” Znienawidziłem cerkiew kłamiących, i nie będę zasiadał z niegodziwcami” (Psalm XXV, 5).

Ta „cerkiew kłamiących” w obecnym czasie, poprzez genialne intrygi wroga rodzaju ludzkiego, nie bezskutecznie dąży do tego by podmienić  sobą i całkowicie zastąpić prawdziwie wierzącym Cerkiew – prawdziwą Cerkiew Chrystusa

Wśród rosyjskiej hierarchii cerkiewnej znalazło się trochę osób, bardzo podatnych i gotowych na wszelkie kompromisy, które zgodziły się współpracować z nim w realizacji jego straszliwych bogoburczych celów. Służąc na pozór Chrystusowi, teraz służą w rzeczywistości bezbożnej partii komunistycznej, posłusznie wypełniając wszystkie swoje zadania, nawet w skali światowej.

Powstała więc sowiecka „Cerkiew kłamiących”, której początek ustanowił w 1927 roku  metropolita Sergiusz, który wydał słynną deklarację, w której wezwał prawosławną rosyjską trzodę, by „wyraziła wdzięczność ludu” władzom radzieckim za „zwrócenie uwagi na duchowe potrzeby ludności prawosławnej” (to jest za okrutne prześladowania wiary chrześcijańskiej i Cerkwi!), uznać ją za prawowitą „władzę od Boga „której trzeba być posłusznym „nie tylko ze strachu, ale także w sumieniu „uznając jej radości i sukcesy za swoje radości i sukcesy, a porażki – za własne niepowodzenia”.

Podczas drugiej wojny światowej bezbożny rząd sowiecki zręcznie wykorzystywał narastanie religijnych i patriotycznych uczuć w narodzie rosyjskim dla własnych celów. Metropolita Sergiusz został „patriarchą” i z wdzięcznością za to opublikował straszne, pełne kłamstw i oszczerstw wobec wyznawców wiary i nowych męczenników Rosji, książkę „Prawda o religii w Rosji”, w której postawił sobie za cel „udowodnienie”, że nie ma prześladowań wiary a Cerkiew w Rosji Radzieckiej nie była i nie jest prześladowana i że „Cerkiew nie może narzekać na władzę” (patrz strony 24-25).

Nawet zaczęło być wydawane cerkiewne czasopismo. Wystarczy jednak przeczytać przynajmniej kilka numerów „Dziennika moskiewskiego patriarchatu” wydawanego przez  „Cerkiew przewrotnych” z „błogosławieństwem” bogoburczego radzieckiego rządu, aby zobaczyć, jak wiernie służy wrogom Chrystusa, jak intensywną propagandę komunistycznego reżimu prowadzi na całym świecie, bez odrobiny sumienia, rozprzestrzeniając kłamstwa jako prawdę, prawdziwie głosząc kłamstwo.

Ta bezbożna cerkiew jest obecnie szeroko wykorzystywana przez ateistyczną partię komunistyczną do rozprzestrzeniania swoich wpływów i władzy na Prawosławnym wschodzie, a nawet z jego pomocą w całym heterodoksyjnym świecie. I jak teraz widzimy  – wiele z tego się udaje.

Kto nie przeżył bolszewizmu w Rosji, nigdy nie zrozumie do końca, jaki to jest horror. Dlatego nie jest szczególnie zaskakujące, że ludzie, nawet ci, którzy wcześniej sympatyzowali z Rosją, podzielili się sympatią ze współczesną bolszewicką Rosją, uważając ją za prawowitego następcę i kontynuatora dawnej carskiej Rosji.

Ale wielka jest przed Bogiem, i przed prawdziwą Cerkwią i przed prawdziwą narodową Rosją, zbrodnia sług tej „cerkwi kłamiących”, która wszelkimi sposobami stara się utwierdzić wszystkich w tym błędzie!

Działają także na wyobraźnię, starając się wywrzeć wrażenie poprzez wielkość i potęgę współczesnej „Cerkwi rosyjskiej”, która jest rzekomo całkowicie wolna i nawet bardziej wolna niż w carskiej Rosji. Wykorzystują przy tym słabości natury ludzkiej, ambicję i umiłowanie pieniądza.

Ale czy to nie dziwne? Zaciekli bojownicy, którzy otwarcie wyznają swoją nienawiść do Chrystusa i Jego Boskiego nauczania, i od dawna głosili „oddzielenie Cerkwi od państwa”, teraz udzielają wszelkiego możliwego i wszechstronnego wsparcia następcy metropolity Sergiusza – nowo wybranemu patriarsze Moskwy i Wszech-Rusi Aleksemu. Chętnie pozwalają mu i jego najbliższym współpracownikom podróżować za granicę. Zachęcają do bardzo częstych wizyt w Rosji przedstawicieli lokalnych prawosławnych cerkwi, nawet samych patriarchów i różnych heterodoksyjnych delegacji, jak nigdy dotąd, a jednocześnie opłacają wszystkie wydatki związane z takimi podróżami. Co więcej: tacy goście otrzymują hojne prezenty, a niektórzy, jak sami przyznają, otrzymują nawet regularną pomoc materialną, w formie okresowego świadczenia pieniężnego.

Tak więc na przykład w tym samym „Dzienniku Patriarchatu Moskiewskiego” (nr 5 z 1945 r.) w artykule: „Na przyjęciu ze Stalinem” znajdujemy przesłanie metropolity Mikołaja o tym, jak patriarcha Aleksy podziękował rządowi ZSRR za „dostarczenie środków transportu zaproszonym na sobór gościom z zagranicy, a także za ciepłe ubrania na pobyt w zimowe dni, zakwaterowanie i wyżywienie w Moskwie dla wszystkich członków soboru, samochodów i autobusów na ich wycieczki po Moskwie”.

W końcu wydaje się absolutnie jasne, że przekonani przeciwnicy jakiejkolwiek religii nie zrobią tego wszystkiego na próżno!

W rezultacie czytamy w tym samym czasopiśmie niekończące się entuzjastyczne recenzje przedstawicieli prawosławnych lokalnych cerkwi, a także heterodoksyjnych delegacji i gości o ich pobycie w ZSRR oraz o niezwykłej wolności i rozkwicie życia religijnego i cerkiewnego w Związku Radzieckim.

Dzisiaj pozostaje niewiele, bardzo niewiele osób, nawet wśród posługujących Cerkwi, zdolnych do bycia wyznawcą i męczennikiem dla prawdy o Chrystusie. I wielu, wielu ludzi podatnych jest wszelkim pokusom i błędom – szczególnie w odniesieniu do pokusy ambicji i własnych korzyści. W naszych czasach niemal całkowitego zubożenia prawdziwej duchowości, szczerego pragnienia bezinteresownego czczenia Boga w duchu i prawdzie, rzadko się zdarza, abyśmy opierali się pokusie. A prezenty pieniężne całkowicie dla wielu zaślepiają duchowe oczy – są więc gotowi nazywać czarnym białe i białym – czarne.

A teraz widzimy niesamowity i smutny obraz tego, jak wzrasta wpływ radzieckiej „cerkwi kłamców”, którą wielu  jest obecnie skłonnych uznać za prawdziwą, prawowitą ruską cerkiew, pomimo całkowitego deptania kanonów cerkiewnych przez jej założycieli i władców ich losu. I jak zawsze w takich wypadkach, pomimo jaskrawej oczywistości, która wskazuje inaczej, wymyślają wszelkie niejasne rozważania i preteksty do jego uznania. Ale i w tym przypadku jak zawsze przychodzi na ratunek wróg ludzkiego zbawienia: kazuistyka, kłamstwa, oszustwo, oszczerstwo są jego zwykłymi narzędziami (tom 1, s. 371-376).

Przypomniało nam to … zdjęcie, umieszczone w „Dzienniku Patriarchatu Moskiewskiego”, obrazujące, w jaki sposób metropolita Mikołaj Krutitski (tuż przed tragicznym zakończeniu swego życia) stoi w białym kłobuku i z pastorałem w „straży honorowej” przy trumnie Stalina (t. 4, s. 354).

W rzeczy samej, czyż nie jest to odstępstwem od Chrystusa – uznanie jako „władzę pochodzącą od Boga” władzę, która swoim głównym zadaniem czyni w pełni świadomą walkę, by wykorzenić wiarę Chrystusa w sercach ludzi, oddanie wyrazu wdzięczności dla owej władzy jakoby w rzekomej trosce o duchowe potrzeby wierzących, aktywną współpracę z nią w jej dążeniu do dominacji nad światem, popieranie jej swym duchowym autorytetem?

Czyż nie jest to odejście od Chrystusa, aby bluźnić nowym męczennikom Rosji, którzy przelali swoją krew za Chrystusa i za Jego świętą Cerkiew, nazywając ich „wspólnikami ciemnych spraw”, i nie wstydząc się stać „na czele” w straży honorowej przy trumnie zaciekłego prześladowcy wiary Chrystusa?

Czyż nie jest to odstępstwo od Chrystusa, aby „odnosić się z pełnym braterskim szacunkiem” do takich „hierarchów”, „niczego im nie zarzucając”, a zatem okazując  pełną solidarność z nimi (tom 1, s. 401).

Wszyscy Ruscy, bez wyjątku, muszą wreszcie zrozumieć, że nie ma żadnej logiki w uznaniu sowieckiej bogoburczej władzy za „pochodzącą od Boga”, a służącą jej sowiecką  „cerkiew” uznawać za prawdziwą Cerkiew (tom 14).

Niech wszyscy uczciwi i rozsądni prawosławni ruscy ludzie wiedzą, że jest to właśnie istotna rozbieżność poglądów i przekonań, i ze względu na tą odmienną  postawę wobec władzy radzieckiej, której nie możemy uznać za „pochodzącą od Boga”, a „cerkwi sowieckiej”  za  kanoniczną – to były powody naszego oddzielenia (t. 2, s. 131).

Z wielkim smutkiem i żalem Sobór odpowiedział na wieść o rosnącym prześladowaniu wiary w naszej ojczyźnie, zniewolonej przez komunizm walczący z Bogiem – prześladowaniem, które znów zaczęło przybierać poważne formy, tak jak było to przedtem, w pierwszych latach rewolucji i nie mogło nikogo zmylić w ustaleniu prawidłowego odniesienia, stanowiska, od początku przyjętego przez naszą Cerkiew za granicą, pozycję, której nigdy Ona nie odwołała – całkowite nieuznawanie bezbożnej władzy radzieckiej i wszystkich, którzy z nią współpracują w ten czy inny sposób, włączywszy zalegalizowaną „sowiecką cerkiew” która jest jej posłusznym  narzędziem na całym świecie (t. 2, s. 143).

Wszyscy wiedzą, jakie potoki i morze krwi i łez zostały przelane na naszą nieszczęsną  ziemię ruską, od kiedy do władzy doszli bolszewicy, ilu biskupów, kapłanów, mnichów i wiernych świeckich torturowano dla Chrystusa, ile świątyń zostało zniszczonych, ile sanktuariów zbezczeszczono i skalano.

A teraz, nie patrząc na to wszystko, zastępca patriarchy metr. Sergiusz z Niżnego Nowogrodu otwarcie i publicznie, na cały świat, ogłosił sowiecką władzę „jako pochodzącą od Boga”, której należy podporządkować się „nie ze strachu, ale z sumienia”, nakazując modlić się za nią. Kiedy przybyła do niego specjalna delegacja duchownych i świeckich, protestując przeciwko jego haniebnej deklaracji (w 1927 r.), oświadczając, że nie można „modlić się o władzę antychrysta”, po prostu odrzucił ten tak rozsądny protest słowami: „Ależ jaki Antychryst?”

Dokładnie tak jak i ci, którzy nie lubią naszych ostrzeżeń o zbliżaniu się czasów Antychrysta.

A przecie od tego momentu sprawa tej naprawdę antychrystusowej potęgi tak wielce poszła do przodu! Pod nie do wytrzymania okrutne zniewolenie trafiła już trzecią część całego świata, a w szczególności w prawie wszystkie kraje prawosławne, gdzie święta wiara i Cerkiew cierpiały prawie tak bezlitosne i krwawe prześladowania, jakie mamy w Rosji.

I tak, pomimo tak jaskrawo uwidocznionej wyraźnej natury antychrysta, prawdziwie satanistyczna moc stopniowo zyskała ogólne uznanie wszystkich państw tzw. „wolnego świata”. Co więcej, wszystkie prawosławne i heterodoksyjne kościoły chrześcijańskie i organizacje kościelne, które są jakby poza jej zasięgiem w krajach owego „wolnego świata”, skłaniając się przed nią pokłoniły się obliczu diabła.

Czyż samo to nie mówi wymownie i przekonująco o niewątpliwym przybliżeniu się czasów Antychrysta?

A we wszystkich krajach prawosławnych, które podlegały autorytetowi bojowników i okrutnych prześladowców wiary i Cerkwi Chrystusowej – straszne to powiedzieć – hierarchia cerkiewna, przez jakiś czas, nie tylko w pełni pojednała się z owymi sługami szatana, ale również zawarł sojusz z nimi, kłaniając się w ten sposób obliczu szatana i aktywnie współpracuje z nimi, uniżenie pomagając im realizować ich piekielne plany podboju i podporządkowania się reszty świata dla ostatecznego wykorzenienia wiary w Boga i zniszczenia Cerkwi Chrystusowej.

Ale i co gorsza: hierarchia cerkiewna, zarówno prawosławna  jak i nie-prawosławna, ciesząc się jak gdyby pełną wolnością w krajach tzw. „wolnego świata” (wydaje się, że „wolność” ta jest czysto zewnętrzna, miast wewnętrznej, którą już oczywiście dawno stracili) udaje, że nic nie widzi: ich przedstawiciele regularne podróżują do komunistycznego kraju, przyznając różnorodne nagrody, wymieniając obłudne komplementy pisząc entuzjastyczne artykuły o godnie wiedzionym tam życiu, i … kłamią, kłamią, kłamią bez końca najwyraźniej bez cienia sumienia.

Mimowolnie przypomniało to nam, w jaki sposób moskiewski patriarcha Aleksy nazywał w swoim czasie szalejącego ateistę Dżugaszwili Stalina, od nikczemności, którego odwrócili się nawet jego dawni towarzysze, „wybrańcem Boga, prowadzącym nasz kraj do chwały i dobrobytu” i wyraził wdzięczność za „troski o potrzeby Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej”.

Czyż to nie jest kult Szatana?

Próbują usprawiedliwić taką hierarchię cerkiewną mówiąc, że rzekomo zobowiązała się ona „po prostu być cicho , a to „milczenie” rzekomo „zbawia Cerkiew”. Ale widzimy, że tym samym hierarchowie pokłoniwszy się szatanowi, nie tylko milczą, ale również poprzez aktywną współpracują z ateistyczną władzą antychrysta, czyniąc samą siebie jej propagandowym organem, i posłusznym we wszystkim jej narzędziem.

Jednak ostatecznie „milczenie” w czasie straszliwych prześladowań wiary i Cerkwi jest niczym więcej jak zdradą wiary i Cerkwi!

„Milczeniem zdradzamy Boga” – jak uczy nas wielki ojciec Cerkwi św. arcypasterz  Grzegorz Teolog  (tom 2, str. 338-341).

Gdzie więc teraz jest prawdziwa wiara i Cerkiew?

Czy można mówić o prawdziwej wierze i prawdziwej Cerkwi,  gdy cerkiewna hierarchia zawarła gnuśny sojusz z prawdziwymi sługami „sprzeniewierzonego wroga” – diabła,  stawiającymi sobie za zadanie wszędzie na całym świecie, w celu wyeliminowania wiary w Boga, zaprzeczać poznaniu Boga, aby wymazać z dusz ludzi święte Prawosławie oraz zniszczyć swobodnie-służącą Chrystusową-zbawienną Cerkiew, zastępując ją fałszywą Cerkwią, która jest posłusznym narzędziem zaciekłych bogoburców?

Czy można mówić o prawdziwej wierze i Cerkwi tam, gdzie chcą zaniedbywać Cerkwią Chrystusową istniejącą już od prawie dwudziestu wieków i konsekwentnie przechowujący nienaruszone nauczanie Chrystusa i  apostolską Tradycję, a mieszaniem prawdy z fałszem, stworzyć jakąś nową „cerkiew”, którego Chrystus Zbawiciel nie zbudował tak aby fałszywe były (strasznie jest to powiedzieć!) Jego słowa: zbuduję cerkiew moją, a bramy piekielne jej nie przemogą (Mt 16, 18)?

Naprawdę można być tak duchowo ślepymi by nie widzieć wszystkie owe kłamstwa cerkiewnych organizacji, które będąc za „żelazną kurtyną” przystały na służbę bezbożnej „komunistycznej” władzy, i pretendują aby ich uznano za prawowitych i kanonicznych przywódców i przedstawicieli zniewolonych przez bogoburców cerkwi?

Autentyczna Cerkiew Chrystusowa jest przede wszystkim stróżem i głosicielem Prawdy, ponieważ Chrystus Zbawiciel, sam powiedział, że narodził się na to, i że przyszedł na świat; aby złożyć świadectwo o Prawdzie (Jan 18, 37). Dlatego każde kłamstwo, każde fałsz, każde oszustwo, każde zniekształcenie prawdy lub głoszenie niekompletnej, wypaczonej Prawdy jest całkowicie obce prawdziwej Cerkwi i z samej swej natury.

Kłamstwo, według słów Chrystusa Zbawiciela pochodzi od diabła, bo nie ma w nim prawdy: Kiedy mówi kłamstwo, mówi to co jego, bo jest kłamcą i ojcem kłamstwa (Jan 8, 44.).

Cóż więc powinniśmy myśleć o ludziach, którzy nazywają się szafarzami Cerkwi Chrystusowej i mówią kłamstwa?

Czyje to sługi: Chrystusa – czy diabła?

Odpowiedź jest sama z siebie oczywista.

W świetle tej odpowiedzi, musimy wziąć pod uwagę znaczenie wszystkich wydarzeń mających miejsce w dzisiejszym świecie.

Co jeśli w imieniu całej Cerkwi ogłaszają kłamstwo?

Co jeśli inni wiedząc to, udają że wierzą w to kłamstwo, na tym całym kłamstwie opierają swoje wzajemne stosunki, a następnie sami powtarzają kłamstwa, lub przynajmniej nie sprzeciwiają się im i nie protestują?

Taki oto ponury obraz całkowitego zanurzenia w kłamstwie, i pławienia się w kłamstwie przedstawiają sobą we współczesnych czasach wszystkie chrześcijańskie prawosławne i nie-prawosławne organizacje kościelne nazywające siebie kościołami (chociaż Chrystus założył tylko jeden Kościół!), ponieważ są one w jedności z organizacjami cerkiewnymi, jawnie pozostającymi w służbie sług diabła za żelazną kurtyną, gdzie wszelka prawda dawno już została w najbardziej bezwzględny sposób wyeliminowana, albo też należą do tak zwanego ruchu ekumenicznego, który opiera się na zgubnym kłamstwie, że jakoby Jedyny Prawdziwy Kościół Chrystusowy nie był w czasach dzisiejszych obecny na Ziemi.

Z tego całkowicie ponurego obrazu można by wpaść w zupełne przygnębienie i rozpacz, gdybyśmy nie zostali ostrzeżeni o tym Słowie Bożym, że tak właśnie musi być (tom 2, s. 410-412).

Na tej strasznej drodze – drodze obłudnego kłamstwa, które nie powinno mieć miejsca w prawdziwej Cerkwi Chrystusowej w tym czasie, mamy w naszej zniewolonej bezbożnej Rosji sergianizm, którego logiczną konsekwencją jest obecny Patriarchat Moskiewski. Co za straszna zdrada krzyża Chrystusowego w niesławnej Deklaracji metropolity Niżnego Nowogrodu, Sergiusza z 1927 r. w jego i patriarchy Aleksego wielokrotnych oświadczeniach, że bezbożna władza komunistyczna jest władzą pochodząca od Boga, i że trzeba wyrażać jej wdzięczność za opiekę nad potrzebami ludności prawosławnej!

Taką podobną drogą, być może tylko sporadycznie w zmiękczonej formie, poszła hierarchia innych lokalnych prawosławnych cerkwi [w tym PAKP –red.], które były na terytorium krajów komunistycznych.

Nie mniej jednak, o wiele lepiej jest w krajach tzw. Wolnego świata, gdzie nie ma takiego otwartego krwawego prześladowania krzyża Chrystusa i jego wiernych naśladowców. I tu jest jakaś brak wolności – jakieś uwiązanie wielu przedstawicieli hierarchii cerkiewnej, jakaś zależność i poddaństwo od wrogów krzyża Chrystusowego. Potężnym narzędziem  tych wrogów staje się tak modne teraz ruch ekumeniczny, który ostatnio wyraźnie ujawnił swoją antychrześcijańską oblicze, uknuwszy chytrze uwodzicielski slogan chrześcijańskiej miłości i uniwersalnej jedności.

Musimy zawsze pamiętać: służba Cerkwi wobec władzy walczącej z Bogiem lub antychrześcijańskiemu  ekumenizmowi – to jedno i to samo! – odrzucenie Chrystusowego oręża – krzyża Pańskiego, to jest duchowa kapitulacja, oddanie się w niewolę wrogowi Boga i wrogowi ludzkiego zbawienia – szatanowi. Jedynie zewnętrzna rzeczywistość Cerkwi, nawet jeśli jest bardzo bujna i atrakcyjna, jeszcze nie jest prawdziwa Cerkiew, ową jedyną Cerkwią, którą ma być (to znaczy, 2, pp 558-560 ..).

A sami mieniący się „sługami cerkwi” i ich obrońcy to naprawdę najbardziej przebiegli ze wszystkich przebiegłych naszych czasów! A najgorsze dla nas jest to, iż dotyczy to najważniejszej dla nas sprawy – dzieła zbawienia dusz. Wiele wymyślił wróg rodzaju ludzkiego podstępów w celu łapania dusz ludzi do swych sieci, niezwykle różnorodną przebiegłość wszelkiego rodzaju, ale to jest chyba największe jego „osiągnięcie”, o którym jeszcze do niedawna nie było możliwe pomyśleć, tak bardzo dzika i przerażająca (tj. 4, str. 359).

Dlatego teraz stoimy w obliczu tak strasznej rzeczywistości, że nie wszystko, co nazywa siebie „prawosławną Cerkwią” jest naprawdę prawdziwą prawosławną Cerkwią, a nie jedynie podstępnym fałszerstwem afiszującym się aby zmylić naiwnych i łatwowiernych, którzy nie umieją połapać się we wszystkich współczesnych kłamstwach ludzi!

Prawdziwa Cerkiew jest skarbcem i rozdzielnikiem łaski Ducha Świętego – tej Boskiej łaski, bez której wieczne zbawienie człowieka jest niemożliwe. Jaka jest główna cecha, dzięki której możemy odróżnić prawdziwą Cerkiew od mnóstwa fałszywych cerkwi/kościołów, które istnieją w naszych czasach?

Duch Święty który zstąpił na Apostołów w dniu Pięćdziesiątnicy, zgodnie ze słowami Pana Jezusa Chrystusa, który obiecał na Ostatniej Wieczerzy, posłać Go, jest przede wszystkim Duchem prawdy i został posłany do uczniów Pana, aby poprowadzić ich do całej prawdy (J. 16, 13 ), a więc prawdziwa Cerkiew Chrystusa, przekazującym wiernym łaski Ducha Świętego, jest ta, która przechowuje, wyznaje i głosi prawdę. Jednakże w przypadku, gdy zamiast prawdy głoszone jest kłamstwo, w nauczaniu dogmatycznym lub moralnym lub też wszelkiej nieprawdy w ogólności, nie jest, oczywiście, prawdziwej Cerkwi, tam nie ma Bożej łaski  zbawiającej człowieka, ale jedynie zewnętrzna powłoka i bluźniercze oszustwo.

O pojawieniu się takiej nie mającej Łaski fałszywej cerkwi na ziemi przewidział już w ubiegłym stuleciu, nasz wielki asceta, uczony teolog i duchowy przewodnik i pisarz, biskup Teofan Pustelnik gdy pisał:

Wtedy, mimo że nazwa chrześcijanina będzie słyszalna wszędzie i wszędzie będą widoczne świątynie i godności cerkiewne – ale to jest jedynie zewnętrzny pozór a wewnątrz odstępstwo od prawdy” (Komentarz do 2 Listu do Tesaloniczan, 492 pp).

Czyż nie widzimy teraz znaków takiego właśnie strasznego zjawiska, w tych strasznych dniach, wyraźnie rozszerzającego się odstępstwa od Chrystusa? I nie tylko w tak zwanym „nie-prawosławiu”, ale także w samym Prawosławiu, z którego pozostała jedynie kotara i nazwa? Pamiętajmy, stare rosyjskie przysłowie: „Nie wszystko co błyszczy jest złotem”.

I kiedy zostaniemy oskarżeni o cokolwiek, o sekciarstwo lub schizmę, nie powinniśmy tym się smucić, albo się wstydzić, ponieważ chcemy pozostać wierni Chrystusowi Zbawicielowi do końca i przynależeć do założonej przez Niego prawdziwej Cerkwi, w której możemy odnaleźć łaskę Bożą i poprzez nią wieczne zbawienie. Wymyślone przebiegłością ludzi, odstępców od Chrystusa, fałszywe cerkwie lub ekumeniczne zjednoczenie wszystkich tych fałszywych kościołów są dla nas ni mniej ni więcej zgromadzeniami bez łaski, do których my, w swym chrześcijańskim sumieniem, nie możemy i nie chcemy należeć. Prawdziwa Cerkiew Chrystusowa, która nie zdradziła Chrystusa, wyznaje i głosi jedną czystą prawdę bez wszelkiej domieszki diabolicznego kłamstwa pozostaje niezwyciężony bramami piekła i trwa aż do skończenia czasów i powtórnego przyjścia Chrystusa, choćby ilość przynależących do Niego zmalała w najwyższym stopniu. Ale tak właśnie powinno być, ponieważ sam Chrystus nazwał zachowującą do końca wierną prawdziwą Cerkiew „małym stadkiem”, mówiąc, że gdy przyjdzie ponownie, trudno będzie znaleźć wiarę na ziemi (Łk 12, 32;  Łk 18,8).

Dlatego oczywistym jest, że nie w „większości” leży rzecz, a w chronieniu prawdy, a kto będzie gnać za większością, łatwo utraci prawdę, odstępując od niej, wraz z tą „większością” (4, s. 373-374).

Musimy zdecydowanie zerwać z ekumenizmem, a z jego poplecznikami nie wolno mieć nic wspólnego.

Nam – z nimi nie po drodze. Musimy to zdecydowanie powiedzieć i pokazać w uczynku. Przychodzi dla nas czas prawdziwego wyznania, kiedy być może znajdziemy się sami w sytuacji prześladowanych. Bo teraz wszystkie lokalne Cerkwie prawosławne dołączyły do „Światowej Rady Kościołów”, a tym samym zdradziły prawosławie i czczą szatana. Nadchodzi czas naszej pełnej izolacji. My nie możemy i nie powinniśmy mieć z odstępcami od prawdziwego prawosławia żadnej wspólnoty, i musi być przygotowani, jeśli to będzie konieczne, aby przejść do „katakumb”,  jako „prawdziwi prawosławni” w naszym kraju (3. str. 108).

Ale wierzymy, że nie jest do końca Pana opuścił Naród ruski, szaleńczo uległemu pokusie wroga i wpadającemu przez to w tak straszliwą i  krwawą próbę. Jest jeszcze mała „resztka” tych ruskich ludzi, którzy pozostali wierni Panu i naszemu Zbawicielowi ukrywając się w katakumbach, które będą w stanie, z łaskawą pomocą Bożą, przynieść duchowe uzdrowienie mas które wystąpiły przeciwko Bogu i Rosji, i ożywić Świętą Ruś, tak jak odrobina zakwasu, według słowa Chrystusa, zakwasza całe ciasto (Mt 13, 33 ; Łk 13, 21) (T 4, str. 385).

I chociaż nasza Święta Ruś starta jest w proch, a na jej krzyżu wznosi się „tron szatana” (Ap. 2, 13), ale istnieją ruscy ludzie w których jeszcze coś ze świętej Rusi nadal się uchowało, pomimo wściekłej kampanii przeciwko prawdziwej wierze chrześcijańskiej, która jest teraz wszędzie – na całym świecie. Podkreślamy – prawdziwej wierze chrześcijańskiej, ponieważ teraz pojawiły się tej wiary podróbki; Oczywiście, w niewątpliwym celu – aby bardziej skutecznie zwalczać wiarę prawdziwą, przez fałszerstwa i oszustwa niegodziwego, licząc na to, że ludzie są na tyle mało wrażliwy duchowo, aby nie zrozumieć, gdzie prawda i fałsz i podstęp, gdzie prawdziwa Cerkiew Chrystusowa, a gdzie znajduje się fałszywa (t. 4, s. 386).

Nasza ścieżka – bezkompromisowej negacji zła, zdecydowanego odrzucenie Antychrysta, które szerzy się niemal na całym świecie, aby przejąć i cerkiew i władzę świecką oraz wszystkim przewodzi i wszystko kontroluje aby swych przeciwników zniszczyć moralnie i fizycznie (tom 4, p 490).

Cerkiew nie może być uważany za całkowicie wolną i kroczącą drogą Prawdy – drogą Prawdy Chrystusowej,  jeśli jej przełożeni nadający kierunek całemu jego życiu są przepojeni duchem antychrześcijańskich lub ateistycznych organizacji, wzbudzając poważne wątpliwości co do swojej wiarygodności.

Wiedziona przez takich duchownych przywódców Cerkiew nie może nie zboczyć z drogi prawdy i nieuchronnie prędzej czy później stanie na ścieżce kłamstwa, którą kroczą jej przełożeni (vol. 4, str. 492).

Ale to jest dość przerażające, gdy przedstawiciele i duchowi przewódcy poszczególnych Cerkwi lokalnych, będących członkami jedynej prawdziwej Cerkwi Chrystusowej, zapominając o swym wysokim powołaniu bycia sługami dzieła Chrystusa na ziemi, wchodzą w przyjazne stosunki, a nawet w najbliższy sojusz z wrogami wiary i Cerkwi i oddają się w całkowitym i niewolniczym posłuszeństwie wobec sług szatana, nie myśląc już o służeniu Chrystusowi Zbawicielowi, ale tylko by zadowolić swoich nowych panów. Najbardziej zła i niebezpieczną ideą nowoczesności jest idea pojednania i „współistnienia” ze złem. I wielu we współczesnych czasach ulega owej idei , włączając w to także posługujących Cerkwi.

Czyż prawdziwa Cerkiew Chrystusowa może pogodzić się ze złem pochodzącym od wroga ludzkiego zbawienia – diabła? Czy może współistnieć z nim bez prowadzenia najbardziej zdecydowanej walki z nim?

Oczywiście, że nie, ponieważ, według słów Chrystusa Zbawiciela, nikt nie może dwom panom służyć (Mat. 4, 24). I dlatego tzw. żywa cerkiew i odnowieństwo, stawiając sobie za cel pogodzenie chrześcijaństwa z tym światem, który jest pogrążony w złu, i „sergianizm” propagujący „współistnienie” z bezbożną władzą komunistyczną, i uczestnictwo w tzw. „ruchu ekumenicznym”, oraz uznanie równości i równej godności wszystkich grup religijnych i „wyznań”, to wszystko jest w swej istocie odpadnięciem od prawdziwej Cerkwi .

Czyż może być Cerkwią ta organizacja, która wzywa do „lojalności” wobec sług szatana?

To, oczywiście, nie jest Cerkiew, ale fałszywa cerkiew, czy „Cerkiew przewrotnych”, według wyrażenia Słowa Bożego (Ps 25, 5), i pozostawanie w takiej „cerkwi” nie tylko nie zbawia ale jest wręcz przeciwnie – gubi.

Pytanie brzmi: dlaczego tak często o tym rozmawiamy i piszemy?

Otóż jest naszym świętym duszpasterskim obowiązkiem, ostrzec naszych wiernych przed niezliczonymi subtelnymi pokusami, które są teraz wszędzie rozpowszechnione: musimy nauczyć, jak rozpoznać prawdziwą Cerkiew – nauczyć ich jak odróżnić ją od fałszywejcerkwi i od „cerkwi przewrotnych”. Chrystus Zbawiciel dał nam wielką obietnicę, że Jego Cerkiew nie przemogą bramy piekła, czyli wszelkie moce piekielne w swym największym naporze. Lecz niektórzy wierzący, niektórzy pasterze a nawet niektórzy biskupi i całe Cerkwie lokalne, na czele z nimi, mogą odpaść od Jedynej Prawdziwej Cerkwi gotując dla siebie i swoich zwolenników wieczną śmierć w otchłani piekła .

Nie na próżno Chrystus Zbawiciel nazwał członków Swojej Cerkwi małym stadem i przepowiedział, że kiedy ponownie przyjdzie na ziemię, to czyż odnajdzie wiarę na ziemi? (tom 1, pp. 380-381).

Tłumaczenie: PrawoslawniKatolicy.pl

 

Print Friendly, PDF & Email

Nicefor.Info